Pozostając w duchu powieści
dwudziestowiecznych, dzisiaj chciałbym przedstawić Wam dzieło, które wyszło
spod pióra George’a Orwell’a, a mianowicie… ‘Folwark Zwierzęcy’. W sumie dla
wielu z Was, będzie to drugie spotkanie z tą powieścią. Ja, szczerze mówiąc,
gimnazjalnych lekcji o tej książce nie pamiętam (może nawet wtedy jej nie tknąłem?).
Pierwszym z zagadnień, które
chciałbym naświetlić jest gatunek literacki ‘Folwarku’. Na pierwszy rzut oka
wygląda jak bajka. Postaci fantastyczne – świnie, kury, owce mówiące ludzkim
głosem, a także realistyczne, czyli ludzie. Gdyby przeczytać ją dziecku, ono nie widziałoby tego, co my, w pewnym stopniu wykształceni czytelnicy, dostrzegamy od razu. Pierwsze słowo: powieść. Z tym
nie sposób się nie zgodzić. Do tego możemy dodać ‘fantastyczna’ i
‘paraboliczna’, jako iż ma dwa poziomy odczytania- dosłowny i alegoryczny. Bez
zbędnych dywagacji, ‘Folwark Zwierzęcy’ możemy nazwać więc powieścią
fantastyczną paraboliczną.
Nie tylko treść tegoż dzieła jest niezmiernie ciekawa. Również jego historia zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce ciągnęła się przez lata i pełna była wybojów. Orwell napisał swoją powieść w roku 1943, gdy II wojna światowa była już bliżej końca, niż początku. Jednak rządy Stalina i jego komunistycznych popleczników trwały w najlepsze.
Na papierze, do sił alianckich należały Stany Zjednoczone, Wielka Brytania – ojczyzna Orwella – i Związek Radziecki. Co to oznaczało dla pisarzy? Na przykład odmowa wydania ‘Folwarku Zwierzęcego’. Jaki był tego powód? Opinia ministra informacji Wielkiej Brytanii z tamtego okresu – sowieckiego agenta Petera Smolki. Stwierdził on antyradziecki charakter powieści, w czym przytaknęli mu wydawcy. ‘Gdyby to chociaż nie były świnie…’. Po perypetiach brytyjskich, przyszła pora na problemy dotyczące Polaków. Przekład na język polski był możliwy jedynie na emigracji. Ktoś bowiem kontrolował treść dzieł, zanim poszły do druku. W ojczyźnie, książka ta należała do zakazanych aż do roku 1988 roku, kiedy to została po raz pierwszy wydana, zgodnie z prawem, w Polsce.
Co jak co, ale argument
Smolletta, jak nazywał się minister informacji w Wielkie Brytanii, był w dużej
mierze słuszny. Powieść ta była bowiem krytyką komunizmu i w ogóle przestrogą
przed każdym systemem totalitarnym. To
drugie dno ‘Folwarku Zwierzęcego’ jest właśnie całą esencją tego dzieła, choć,
trzeba przyznać, genialnie komponuje się z warstwą dosłowną. Każda znacząca
postać ma swój pierwowzór w historii, a zbiorowe - organizację lub warstwę
społeczną, którą reprezentują. Lektura tej powieści dostarcza wielu emocji, w
większości negatywnych. Świń nie da się lubić, natomiast innych zwierząt –
pracujących dla chwały Folwarku Zwierzęcego – jest nam po prostu żal. Widzimy
upadek ideowy najmądrzejszych przecież zwierząt, czyli świń. Widzimy upadek
fizyczny najgorliwszych pracowników i zwolenników pięknych idei, jak koń Boxer.
Widzimy śmierć wielu domniemanych szpiegów i speców od propagandy. Widzimy
wreszcie przekłamania i narzędzia represji. Przeczytany materiał jednoznacznie
narzuca nam obraz porewolucyjnej Rosji - i słusznie. Sam autor nie próbuje
zaprzeczyć, że obiektem krytyki i
naśladownictwa jest system radziecki. Nie bez powodu hasło równości zwierząt
zastąpiono ulepszonym „Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są
równiejsze od innych”.
Wspomniałem, że każda ważniejsza
postać jest na kimś wzorowana. Dzięki temu, Orwell mógł również świetnie
przedstawić politykę zagraniczną Rosji, tworząc postaci właścicieli sąsiednich
folwarków – pana Pilkingtona i pana Fredericka, czyli oficjeli odpowiednio
Wielkiej Brytanii i III Rzeszy. W tych lokalnych sprzeczkach między obydwoma
panami i ich nastawieniem do Napoleona – wzorowanego na Stalinie przywódcy
Folwarku Zwierzęcego – można z łatwością odnaleźć relacje pomiędzy europejskimi
mocarstwami podczas II wojny światowej. Jak to mam w zwyczaju, staram się nie
zawierać fabularnych skrawków w jakiejkolwiek formie pisanej o dziele, by
zostawić pole do popisu wyobraźni i zdolności interpretacyjnej każdego z czytelników.
To chyba dobry czas, by przejść
do subiektywnej oceny ‘Folwarku’. W końcu to jest esencją każdej recenzji –
wrażenia czytelnika. Powieść tę pochłonąłem w jeden dzień, nie potrafiłem jej tak po prostu odłożyć na później. Sam do siebie się uśmiechałem, czytając coraz to kolejne wypowiedzi Napoleona, czy obserwując postępujące zepsucie i pogorszenie warunków życia zwierząt na folwarku. Był to jednak gorzki uśmiech, mówiący czasem 'A nie mówiłem?', a czasem przeświadczenia, że podobne reformy już kiedyś nie wyszły na dobre. Osobiście bardzo polecam 'Folwark Zwierzęcy', mimo iż jest zaliczany do lektur na poziomie gimnazjalnym. Niektórzy mawiają, że nadanie książce statusu lektury szkolnej uśmierca ją na zawsze i jest najgorszym, co może ją spotkać. Przeczytawszy jednak tę powieść stwierdzam, iż ma się ona bardzo dobrze i zostanie w kanonie literatury pięknej na długo.
0 komentarze :
Prześlij komentarz