30 lip 2014 | By: Sefir

Nowy, lecz czy na pewno wspaniały świat?

              ‘Czy można powiedzieć coś o niczym?’ Takie oto pytanie zadał Helmholtz w jednym z jego monologów. Oczywiście, lepiej pisze się, gdy ma się temat, lecz czy nie w tym leży sztuka, by pisać i mówić o niczym? „Nowy wspaniały świat” autorstwa Aldousa Huxleya jest jedną z wiodących i najbardziej znanych antyutopii XX wieku.
 Świat przedstawiony w książce został wykreowany w interesujący sposób: społeczeństwo idealne, wszyscy każdego dnia doznają szczęścia, hedonizm w czystej postaci. Wprowadzony został system kastowy, a ludzie ‘programowani’ są przez sen tak, by kochali swoją kastę, by cieszyli się, że są tym, kim są.  Bo przecież  ‘lubić to, co się musi robić – to jest cała tajemnica szczęścia i cnoty.’
 Czas powieści datowany jest na 632 rok ery Forda, zwanego też raz Freudem. Przeliczając to na nasz czas, jest to rok 2541. Co takiego stało się w roku 1909? Według Cioci Wikipedii - nic, co by się wiązało z Fordem. A może rok wcześniej, w 1908 roku? Wtedy rozpoczęto pierwszą seryjną produkcję samochodu o chlubnej nazwie Ford T. To już brzmi znajomo. I to może dlatego na przywitanie tworzono na klatce piersiowej znak ‘T’? Z drugiej strony ten wspomniany Freud… Tu pewnie można się doszukać powiązań pomiędzy teorią psychoanalizy, a hasłami, głoszonymi przez bohaterów. Jedna z zasad, którą wszyscy członkowie tego ‘idealnego społeczeństwa’ biorą za pewnik, głosi, iż każdy należy do każdego. Zresztą, idea seksualności w powieści Huxleya jest dość wypaczona, przynajmniej jak na mój gust. Niektórym może się wydawać to pięknym snem i idyllą. Przyjemności z kim się chce? Nikt nie wykluczy Cię społecznie, ani nie napiętnuje za zdradę partnera? Coś pięknego. Może i jestem dość staroświecki, lecz sfera seksualności nie jest dla mnie profanum, a sacrum - oczywiście w pewnym sensie, wciąż jest to ludzkie i cielesne, nie duchowe.
Kolejnym ciekawym zagadnieniem jest inicjacja seksualna. Też w pewnym sensie zaczerpnięta z Freuda, zakładano, że już od wczesnego dzieciństwa na porządku dziennym są tak zwane ‘gry miłosne’. W pewnym metaforycznym sensie można to porównać do dzisiejszych czasów - czasów wszechobecnego dostępu do Internetu. Tak, mimo iż Huxley żył przed rewolucją informacyjną i nawet mu się nie śniło, że powstanie coś takiego jak Internet, w jego książce da się dostrzec pewne podobieństwa do dzisiejszych czasów - okolic 105 roku ery Forda. Jakimże jest problemem kliknąć ten przycisk ‘Jestem pełnoletni, chcę wejść na tę stronę’?
Trudno jest jednoznacznie określić głównego bohatera, jednak najwięcej czasu spędzamy z Bernardem Marksem. Bohaterowie, z którymi przyjdzie nam się spotkać są ciekawie nakreśleni, choć są to raczej postaci statyczne. Powieść ta ma dość ciekawą konstrukcję, miejscami wręcz przeszkadza ona w czytaniu i połączeniu kwestii z wątkami, lecz niewątpliwie stanowi ona interesującą budowę, która wprowadza w pewnym sensie poczucie równoległości wątków. W miarę rozwoju akcji jednak, fabuła staje się jednowątkowa, a raczej wysuwa się na pierwszy plan najważniejszy wątek.
Moim zdaniem jest to bardzo ciekawy przykład antyutopii, choć z drugiej strony, czy warto uznać je za arcydzieło? Mnie jednak czytało się bardzo przyjemnie, choć język od czasu do czasu dawał mi w kość i musiałem co ciekawsze słowa (często dotyczące części ubioru) szukać w słowniku, lub w Internecie. Nie jest to najłatwiejsza porcja literatury, lecz na pewno warta przeczytania mimo dość trudnego tematu, nawet dlatego iż jeśli człowiek nie przyjdzie do antyutopii, to antyutopia może się ziścić bez pomocy ludzkości.




0 komentarze :

Prześlij komentarz